Szukaj

Spór o e-papierosy

Od kiedy tylko istnieją na rynku, krążą wokół nich nieskończone kłótnie. Np. już od grudnia 2011 w Nadrenii-Westfalii dyskutowano o ich działaniu i skutkach ubocznych. Nowy projekt komisji europejskiej zakładający uznanie e-papierosów jako lekarstwa może na nowo wzbudzić burzę spekulacji i sporów.

Podziel się
E-papieros Fot. Kubice / public domain
"Papierosy bez potrzeby użycia zapalniczki i popielniczki" -  tak zachwalają swój produkt producenci e-papierosów. Polega to na tym, iż w plastikowej rurce znajduje się płyn zawierający nikotynę, który podczas zaciągania paruje i ulatnia się. Dzięki temu szkodliwe substancje takie jak smoła czy tlenek węgla nie powinny przedostawać się do naszego organizmu. Coraz więcej nałogowych palaczy zaczęło traktować e-papierosy, jako alternatywę dla tradycyjnej „fajeczki”, o dobrym przyjęciu produktu zadecydował też fakt, iż e-papierosy mogą smakować jak np. wata cukrowa, sernik albo kawa. W Niemczech na początku 2012 roku według danych Niemieckiego Związku Handlujących E-papierosami (VdeH) było aż 2 mln konsumentów.

Zaznaczyć jednak trzeba, że nie ma jeszcze dokładnych studiów nad wpływem wdychania odparowanej cieczy na organizmu człowieka. Dlatego też na początku 2012 roku Minister Zdrowia Nadrenii-Westfalii Barbara Steffens ostrzegała przed ich używaniem. Jej argumentem było stwierdzenie, iż zawarte w e-papierosowych płynach stężenie nikotyny jest tak wysokie, że produkty te trzeba uznać za leki i sprzedawać jedynie za zgodą lekarza.

W późniejszym czasie podobne zdanie wyraziły władzę państwowe. Dla sprzedawców oznaczało to tylko jedno mianowicie, że sprzedając e-papierosy bez recepty łamią prawo. Jak można było się domyśleć nie mogli oni sobie na to pozwolić. Dlatego też spór o e-papierosy ciągnął się dalej. Sąd Administracyjny w Düsseldorfie postanowił, iż w procesie toczącym się pomiędzy producentami e-papierosów a Ministerium Zdrowia Nadrenii-Westfalii rację ma ministerstwo. Co oznaczało, że minister Steffens miała prawo publicznie ostrzec przed używaniem e-papierosów (sąd nie poparł jednak inicjatywy aby e-papierosy traktować jak medykamenty). Natomiast Wyższy Sąd Administracyjny miał inne zdanie i przyznał rację oskarżycielowi, czyli w tym przypadku producentom e-papierosów. W październiku 2012 w trakcie procesu sąd postanowił całkowicie odrzucić wnioski oskarżyciela i uznał, że Ministerstwo Zdrowia ma pełne prawo do rozpowszechniania wśród opinii publicznej informacji na temat rozwiązań i produktów, których klasyfikacja prawna nie jest do końca wyjaśniona.

Wspomniany na początku artykułu projekt Komisji Europejskiej zaczyna więc tylko nowy etap w dawno trwającym sporze. Komisja chce ustalić wspólne twarde prawo co do sprzedaży e-papierosów w Europie. E-papierosy będą traktowane tak samo jak inne środki z gamy nikotynowych terapii zastępczych takie jak plastry, spraye czy gumy do żucia powiedział na jednej z konferencji rzecznik komisji europejskiej. Projekt nowej dyrektywy o wyrobach tytoniowych zakłada, że wszystkie produkty przewyższające dozwoloną dawkę nikotyny będą traktowane jako leki. Zdaniem ekspertów uderzyć ma on w wiele produktów omijających do tej pory prawo. Nie są prowadzone dokładne badania rynku e-papierosów ale wiadomym jest, że wprowadzenie nowej dyrektywy spowoduje, iż wiele z nich stanie się dostosowanymi do zasad jakie obowiązują inne leki a co za tym idzie trudniej dostępnymi albo zostaną całkowicie wycofane z rynku.

Nowa regulacja Komisji Europejskiej wprowadzić ma bardzo niski limit zawartości nikotyny, do którego będzie można sprzedawać swoje produkty bez obawy o konflikt z prawem. Jeżeli chodzi o dokładne liczby to planuje się aby przykładowy produkt nie mógł zawierać więcej niż 2 miligramy nikotyny natomiast jej koncentracja w płynie nie mogła być większa niż 4 miligramy na 1 mililitr płynu. Dotychczas sprzedawane produkty zawierają o wiele większe dawki.

Grupa interesu będąca zwolennikami e-papierosów twierdzi, że UE chce doprowadzić do całkowitego wycofania e-papierosów z rynku. Ludzie ci uważają także, iż zakazanie wolnej sprzedaży e-papierosów doprowadzi do powrotu dużej ilości mieszkańców Europy do nałogu palenia zwykłych papierosów, których palenie jest o wiele tragiczniejsze w skutkach niż produkowany i sprzedawany przez nich e-papieros.

Podsumowując, niewątpliwie każda ze stron wyżej opisanego sporu ma swoje racje, których zaciekle broni. Zastanowić się tylko należy czy na pewno ludzie ci kierują się dobrem i zdrowiem jednostki czy przewyższa je chęć zysku i wzbogacenia się naszym kosztem? Najlepszym rozwiązaniem dla nas, jeżeli oczywiście jesteśmy zwolennikami jakichkolwiek papierosów będzie odejście od nałogu za pomocą własnej siły woli bez używania innych środków wspomagających.

Opracował:

Rafał Mikołaczak